W oknie serca...
Spoglądała przez okno, wypatrując jego
nadejścia,
Jedwabna zasłona opiewała jej delikatne
niczym płatki śniegu ramiona, a chłodny
wietrzyk nadlatujący z uchylonego okna
rozwiewał jej kruczoczarne loki...
Jej oczy jakby dwie iskierki odbijały się w
szybie...
Zagryzała wargi swych pięknych malinowych
ust,
czekając na jego przybycie...
Jego nie było...
Spojrzała ostatni raz, i nic...
Wtedy zrozumiała, że On już nigdy nie
przyjdzie,
a z jej oczu spłynęły łzy...
pierwsze łzy tęsknoty i bólu...
Komentarze (2)
"Jedwabna zasłona opiewała" - zasłona co śpiewa? Może
otulała, okrywała. Taki krótki wiersz, a tak dużo
zaimków!
:) ładny wiersz...