Okukana wiosna
proza
Nareszcie wiosna, a razem z wiosną pojawił
się zadziwiający ptaszek, szaro-brązowa
kukułka.
Prawdą jest, że każe na siebie troszkę
poczekać, ale to ona obwieszcza początek
pełnej ciepła pory roku.
Rano i o zmierzchu słychać jej przestrzenne
jakby stereofoniczne wołanie. Nigdy nie
potrafię określić czy kuka ta którą widzę,
czy to już odpowiedź tej drugiej.
W większości dla zachowania tradycji,
ludzie bardziej skupiają się na liczeniu,
niż na perkusyjnej monotonii pieśni, a
jednak dźwięki pozostają w naszej
świadomości jako jeden ze składników
pojęcia "szczęście".
Właśnie ta lekkomyślna poszukiwaczka
przygód, dla której ich skutki nie mają
znaczenia wieszczy o tym, że z dnia na
dzień zieleńsze są lasy, bardziej wonne
poranki, cieplejsze zmierzchy i pięknieją
fiołkowe mgły nad łąkami. Jednym słowem
daje nadzieję na lepsze jutro.
Pewnego ranka, wreszcie zauważyłam
niezwykle ostrożnego ptaszka. Szamotał się
przy szparze między dachówkami, próbując na
siłę wcisnąć się do gniazda szpaków.
Zaaferowana kukułka pracowała bez
wytchnienia i cicho, rozglądając się
bacznie , czy nie ma świadków tego
wydarzenia. Przesunęłam się nieco bliżej,
ale tym spłoszyłam ptaszka.
Nie dawało mi spokoju pytanie, czy
wróci?
Ależ tak!
Ku mojej radości, po upływie krótkiego
czasu, na okapie dachu znów był ruch.
Kukułka wpychała się pod dachówkę aż po
ramiona. W końcu zrozumiała, że dalsze
przepychanie nie jest możliwe, z żalem
wyciągnęła główkę i odfrunęła.
Pod domem leżało rozbite kukułcze
jajeczko.
Tak, siła przyrody jest potężna i nie do
pokonania.
Było mi przykro. W trakcie ubolewania nad
losem kukułki zrodziła się we mnie taka oto
refleksja; jakże często w dzisiejszych
czasach kultu seksu, młodzi ludzie mając
świadomość konsekwencji, podrzucają owoce
swoich uniesień - może nie do cudzych
gniazd - ale do gniazd rodziców.
Mylnym jest powiedzenie "zachowała się jak
kukułka" bowiem ptaka zmusza natura, a co
zmusza ludzi?
Tymczasem dzień chylił się ku zachodowi.
Wysoko rozhulały się jaskółki, wróżąc na
jutro piękną pogodę. Na młody zielony
modrzew wbiegła mała wiewiórka, z
nieukrywaną ciekawością oglądała
podbarwione fioletem tegoroczne szyszeczki.
Obowiązkowy słowik rozpoczął swój codzienny
koncert.
Kukułka milczała.
Komentarze (19)
mówią, że gdy kukułka kuka dobrze mieć kilka grosików
przy sobie, wtedy nas nie okuka,,pozdrawiam:)
Z przyjemnoscia czytalam.
Pozdrawiam:)
Trzeba przyzna,e bardzo ciekawa refleksja. Pozdrawiam
serdecznie.
fajna opis i fajna refleksja , ta o podrzucaniu owoców
swoich uniesień miłosnych...