on
I kiedy się poznaliśmy...
To odrazu się w sobie zakochaliśmy...
Już wiedziałam ,że urodziłam się żeby
sprawić Ci radość...
Każdego dnia żyłam dla niego...
Nawet gdy nie miałam humoru na pierwszym
miejscu liczył się tylko on...
I tak upływały nam słodkie chwile...
Ja byłam liściem a on motylem...
Lecz nie trwało to wiecznie...
Bo mój "motylek" znalazł sobie inny
listek...
Bez uprzedzenia mnie...
Więc zaczełam "więdnąć"...
Od tamtej chwili moje życie nie miało
sensu....
....i do dzisiaj nie ma...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.