On marzeniem Ona zwątpieniem
Otrzymuje marzenia i zwątpienia
Kto to był co wlał mi w serce marzenia
bym co dnia tęsknił i wołał skrycie
bym mógł siebie oglądać w kałuży odbicie
Kto to był, ja sam siebie pytam
należycie
Kto ciągle mnie dotyka i szeptem cedzi
słowa
bym był szczęśliwy i miłości dochował
bym był wesoły i szedł boso przez życie
z fantazją młodzieńca, przed nikim oczu nie
chował
Kto do ucha szepcze litanie zwątpienia
kto każe mi wchodzić w tunel bez wyjścia
Jakże spożywać mam owoce, z pustego
kiścia
Znajdę drania gdyż innego wyjścia nie
mam
Porozsypałem moje dnie, miesiące lata
całe
mimo, ze co dnia dokładnie je sklecałem
Zawierzyłem temu kto kazał mi kochać i
marzyć
Pokochałem i kocham by co dnia z miłością
gwarzyć
Wiem, i to, ze dziś jest ten od wlewania w
serce marzenia
jutro zjawi się niecnota, lub ona pełna
zwątpienia
Musze ich szanować i iść z nimi pod ramię
co dnia
Trwa to już prawie wiek cały, taka moja
życiowa dola
Autor:slonzok
Bolesław Zaja
Komentarze (2)
Świetny, radosny wiersz, pozdrawiam :)
I tak bywa w życiu
Pozdrawiam Bolesławie