Ona
Widziałem ją raz jedyny,
bezpamiętnie się zakochałem.
Zasneła...
Próbując ją obudzić, okaleczyły me dłonie
kolce jej snu.
Marzenia jej, obeznane z moimi zamiarami,
odpowiadały na zadawane przeze mnie
pytania.
Była ona piękna, młoda i szlachetna.
Śliczna pani mego wszechswiata...
tak mi jej brak.
O aniele, który strzeżesz jej duszę w
nieboskłonie sprawiedliwosci
nie karz mi dłużej czekać na jej
niepokalane spojrzenie.
Pragnę dostąpić miejsca u jej boku,
jak tylko będzie mi to dane.
Gotów jestem zrobić dla niej wszystko,
bowiem dla jej miłosci żem się dawno
poswiecił.
Pamiętam jej usmiech, jakże szczery i
radosny...
Jej dłonie wplątywały się w moje włosy,
tak bezkresny był czas naszej wedrówki.
Znajdywałem w niej odpowiedzi na wszystkie
pytania.
Nadal jest dla mnie enigmatycznym gołębiem
wolności.
Nad lazurowym wybrzeżem obsypanym złotymi
łzami tęsknoty,
stoję wpatrzony w Twój żywy wizerunek
niezastąpionej osoby.
Wciąż nie daje mi spokoju myśl,
iż ujrzałem Cię raz jedyny i ostatni...
Pozwól mi zasnąć razem z Tobą,
a będę u Twego boku na wieki...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.