Ona
czasem
klnie na los
na szare ściany
i lodówkę wypełnioną echem
z pogardą dotyka ciała
lichego lokum
kolejnego embrionu
codziennie
starannie układa
zabrudzonych butów
rozsypane kopce
na dobranoc
workami snów wypełnia
maleńkie poduszki
nocy powierza
ufnych
dziesięć par oczu
i sprząta
przytulone do siebie
talerze
zamyka dzień
znów klnie
na czasem
i dziękuje
za codziennie
autor
Inez...
Dodano: 2006-07-25 11:24:58
Ten wiersz przeczytano 629 razy
Oddanych głosów: 2
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.