ONA...
Z deszczowych lasów, krain tęczowych,
Gdzie mrok ze światłem się wita
Po sennej trawie, wśród mgieł, wśród
rosy
Lekko, jak dotyk motyla.
Płynie wraz z wiatrem, którą ciekawy
Owiewa, jakby kochanek
Szemrząc zalotnie kusi śpiewaniem
On, wiatr jej, przybraniem całym.
Jak zwiewna rzeźba, którą wyciosał
Anioł z białego marmuru
Lśni w półksiężycu, a nad nią gwiazdy
Płonąc witają z zaświatów.
W zmysłowym pląsie ujmuje dłońmi
Włosy i twarz już kochaną,
Choć po raz pierwszy widzi - rozumie:
On jej, a ona mu darem...
Ogarnia oczu zorzą szmaragdów,
Serce bić szybciej poczyna,
Namiętność wlewa w żyły jej ogień
Paląc nie spala - to miłość.
Więc owinęła go drżąca cała
Lianą żądz dzikich splatając:
Dwoje, a jedno serce w nich bije
Miłosnym spojone żarem.
Komentarze (10)
Ależ Ty masz człowieku piękny zasób słów!
ładna ta Twoja miłość-wiersz pobudza zmysły czyta się
lekko i przyjemnie -brawo
Może i rymów ale czytałam z wielką przyjemnością.
Metafory i pióro zachwycają - tak, a sama ona ? -
chyba raz jeszcze przeczytam.
Pięknie zaplatasz słowem miłość. Prawie doskonałość,
ale ludzie są niedoskonali więc...
Wiersz bardzo śpiewny w zamyśle, tylko rymy w
niektórych zwrotkach sie połamały,
Wyczuwałem wpływy świtezianki, gratuluję pomysłu.
Jestem zachwycona Twoim wierszem, jest perełkowy,
magiczny.
bardzo ładny metaforyczny obraz miłości
Czytałem z zainteresowaniem ,smakując bogactwo
metafor,oczekując jakiejś kulminacji,której nie ma ,a
której mi brakuje na zakończenie wiersza.
Rymów tu nawet na lekarstwo, ale za to jak zmysłowe!!
Zmysłowa, piękna wdziękiem wabiąca jest Twoja Ona:)