Ona
Czasem przychodzi tanecznym krokiem
Wiatrem otwiera przerdzewiałą bramę
Przynosi zapach i jak mgła osiada lekko
Bezszelestnie, jak motyl na fortepianie
Mówi – chodź pójdziemy razem
Pójdziemy rozwieszać tęczę
Ona się nie liczy zawsze byłam ja
Ona jest snem i za to ręczę
Ja jestem ciebie warta, ja myśli ozłacam
Kwiatami obsypuję przed tobą drogę
Ja jestem wszystkim, królową świata
Ja wszystko potrafię, ja wszystko mogę
Cienie na ścianach, skrzydła motyli
Układam w niekończącą się symfonię
Złą ciszę w wielki spokój zmieniam
Wielki nieład w wielką harmonię
Komentarze (2)
Jak motyl na fortepianie.. Takie subtelne porównanie :
) Rozwiesiłeś tęczę w mojej wyobraźni.
wiersz taki cichy,płynnie się czyta ale niesamowity aż
przeraża...i myślę że "ona"dotyka nas wszystkich...