Oni
Księżyc i słońce spogłądali na nich
obserwowali ich niewinne gesty
spojrzenia
Ona stawałą sie jego oczkiem w głowie
pragnał jej bliskości wypatrywał gestów
spogładał w piękne brązowe oczy
tulił jak nigdy dotąd jakby to był
koniec
ale w tym końcu zaczał sie początek
Jej włosy lśniły jak aksamit błyszczący
Jej spojrzenie przenikało jego serce
Jej usta smakowały jak najsłodszy owoc
oboje nie wiedza co teraz z sobą zrobić
oboje nie wiedza czy dane jest im byc
razem
oboje nie wiedza czy to dzieje sie
naprawde....
ale wiedza ze tamtego wieczora Bóg był im
łaskawy...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.