Oni skrzydła rozłożyli
Po Bożej łące kroczysz wbijając stopy w
bujne trawy,
kołyszesz samotnie w gwiazdozbiorze moich
tęsknot,
Nieodgadniona znikasz jak dusza pożartego
dziecka w polarnej ciszy,
bawisz się życiem kwiatów i zapachem
drzew,
Po co mi ta miłość do Ciebie ze skrzydłami
schowanymi w plecaku,
Po co mi te myśli o rozbitych samolotach i
ofiarach w mojej głowie ze,
kiedyś zmartwychwstaną jak Twoja miłość do
mnie,
Wspaniale jest dawać ciepło i patrzeć w
ciemne okna nienawiści,
byle nie runąć na twarz nie zestarzeć
się,
Muszę znowu usłyszeć muzykę odpalić jej
pozytywny cel,
Zmieść z podłogi okruchy śladów,zagłuszyć
echo słów,
złapać oddech , zabić strach
Komentarze (2)
Przeczytałam z zainteresowanie, pozdrowionka:)
wiersz zatrzymuje trescia i klimatem