Oni zawsze wracają do swojego domu.
dwie pary okularów. telefon, wymięta
paczka papierosów. z tępo wbitym
wzrokiem
w zdychający na jej oczach tulipan
siedziała.
- ja też tu zdechnę.
z wykruszonych od pstrykania
na kelnera lini papilarnych, misternie
układała wzór na blacie stolika.
jego imię.
- nie, nie kawę, herbatę poproszę,
wątroba już nie ta. ile płacę?
rzuciła uśmiech numer pięć w stronę
kontuaru.
- reszty nie trzeba.
nadzieja umiera ostatnia - jakie to
banalne
- pomyślała, dwudziesty dziewiąty raz
czytając niezrozumiałe nazwy w menu.
idiotka.
zadzwonić. nie, nie zadzwonię!
nie tym razem. koniec proszenia.
a może chory. może bateria mu padła.
ok. dzwonię.
- nie ma takiego numeru
Komentarze (28)
Wiersz niezwykle wymowny. Czyta się z zapartym tchem.
DLa mnie mistrzostwo.
Pozdrawiam.
Super! Opis scen, krótki film z życia. Bardzo
plastycznie opisane. Jaki jest ciąg dalszy..., moim
zdaniem ta historia domaga się tego. Pozdrawiam
cieplutko :)
Bardzo trafnie o niespełnionej miłości. Od początku do
końca wiesz trzyma w napięciu jakby to było moje
własne odczucie. Gratuluję.
Mam wrażenie, że skądś znam ten obrazek.
"Jaki ten świat jest durny
model szczęścia mamy stały
ludzie do grobowej urny
pragną wierzyć w ideały".
A może nie warto o tym pisać... ?
Sam nie wiem.
"nie ma takiego numeru" ...a później to już tylko
uczucie ulgi, że to koniec niepewności i angażowania
się w coś co z góry skazane jest na niepowodzenie. U
Ciebie jak zawsze o życiu od tej drugiej strony i
dobrze bo tak też trzeba. Też lubię do Ciebie zagladać
( zwłaszcza jak zaczynam za bardzo bujać w obłokach
)Dobry wiersz.
Przeczytałam Pani wiersz z uwagą dobry w treści jak
widzę zyskała Pani uznanie czytelników pozdrawiam
zyciowy, bez oslonek, nr zamien na numer, bedzie tak
chyba lepiej
Mam pytanie...po co zaczynaja romansowanie ??..a potem
cichutko do zonki...zaraz mi cisnienie podskakuje..ale
to dobrze, bo mam niskie...
taki to już los tych drugich świetna pointa pozdrawiam
Zatkało mnie...życie bywa okrutne...
masz bardzo indywidualny styl pisania mogę tylko
pozazdrościć.
pozdrawiam
temat prosto z życia... mocna puenta , która
jednocześnie jest porażką i wyzwoleniem z tego
niszczącego związku.Dobry wiersz
Uśmiech nr pięć... Dobry wiersz. Pozdr.
samo zyci(e)owy wiersz. wiele żalu wyczuwam w
tytułowym stwierdzeniu faktu i potem już
konsekwentnie. Może to nie był ten bar?
No właśnie ; do Swojego domu, jaki by nie był- to dom,
a reszta....bywa okrutna, dla jednej , drugiej i
...trzeciej strony
ja bym powiedział; "oni zawsze wracają do żon"..