Opad
Gwiazda wieczoru, co twarzy nie dała
czyrakom,
na starej beczce sprzedaje swą duszę
pijakom.
W świecie, co zniósł moc arsenału
atomowego
niewielu przeżyło, a jednak to nic
nowego.
Gdzieś indziej w lepiance gwałci on córkę
swej siostry,
ładną, nieskażoną, bo nie ma ni jednej
krosty.
W świecie gdzie wyrwany chwast się odrodził
silniejszy
możesz psa wysławiać, pies od człowieka
wierniejszy.
Tak mi się śniło, na oko o godzinie
drugiej.
Dziś znów dzień brzydki, takim go mara
przedstawiła,
brudny, jak wczoraj, jakie będą kolejne,
długie.
W swym obrzydzeniu trwał będę jak tyran u
władzy,
aż w końcu spotka mnie spokojna, lub nie,
mogiła,
bo znieść nie mogę ile prawdy w snu czarnej
sadzy.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.