Opętana
Ide okrązona zamętem..
Chyba wygladam normalnie......
ale ludzie dziwnie spogladaja..
Oczy mam jak ogien czerwone..
Czuje gniew..
smiech perfidy..
Chce zabic..
Pragne zabic..
Nikt nie staje mi na drodze..
A tylko na to czekam..
Łzy ze zlosci plyna po moim ciele..
W zębach zacisniety jezyk do krwi.
Noz w jedynym reku trzymam..
ostrzem, przecinajac reke..
krew kropelkami za mna splywa..
ja nic nie czuje..
nie boli..
czuje tylko niewyzycie..
czuje chcec zabicia..
Zaraz umrzesz.
Co zrobiles?
nic..
zbije Cie za usmiech..
zabije Cie za Ciebie..
poprostu...
Zyc nie mozesz..
czemu?
bo ja tak chce.
Po pan kazal zlozyc ofiare..
z rak moich i Swojego imienia.
Czujesz ten przeszywajacy bol?
jak Wbijam Ci noz...
pokolei we wszystkie czesci ciala?
trezsiesz sie ze strachu?
nie..
Ty juz straciles swiadomosc.
tak..
umierasz.
Do zobaczenia w piekle.
Ze tak powiem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.