Opłakuje mego anioła..
Anił mój stróż..schował twarz w
dłoniach...
Przykrył się czarnymi skrzydłami...
I płakał gorzkimi łzami na moich
ramionach...
Jego czarne włosy tonęły w mroku..
Jego smutne oczy płonęły żalem...
Jego ręce zakrwawione..trzymały mocno
moje..oczekując wyroku..
Tak się o mnie martwił...i tak się
boi...
Już dawno poświęcił swoją aureole i
skrzydła...
Bym mogła się oddać mojej rozbrykanej
woli...
Nigdy mnie nie uderzył...zawsze był moim
przyjacielem...
Mam go teraz tak mało gdy wczesniej miałam
tak wiele...
Pomagał mi przejść nietkniętej przez
życie...
Otulał mnie skrzydłem gdy płakałam
skrycie..
A teraz Anioł przyprowadził mnie tu przed
jego oblicze...
I choć bardzo żałuje na niebo nie
licze...
Bój wymierzył mi najsurowsza karę..
Kazał mi oddac mojego anioła...
Kazał oddać komuś innemu!!!
I niech mnie nawet diabeł z piekła woła!
Jeśli molj anioł odejdzie sprzeciwie się
każdemu!
mój anioł patrzył ze żalem...
Powoli odchodził gubiąc swe czarne
pióra...
Zgubił wszystkie białe..nie została mu
nawet aureola..
I jestem teraz w piekle..oplakuje mego
anioła..
i słysze jeszcze ciemnymi nocami..
jak on mnie szeptem woła...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.