OpowiadaniaBalonikowegoKróliczka...
Zapraszam poraz kolejny do Autlandii.
"Opowiadania Balonikowego Króliczka-
Bananowy Bałwanek".
17.10.2016r. poniedziałek 11:20:00
Autlandia była już bardzo stęskniona za
wielkim wieszczem i za jego historiami.
Tymczasem pewnego poranka zupełnie nie
spodziewanie w oddali zauważono, że w
stronę Autlandii zbliża się dwóch
wędrowców. Jeden z autlandzkich zwiadowców,
jastrząb piękno skrzydły imieniem Baltazar
z góry przyjrzał się z góry i doniósł
wszystkim, że to Balonikowy Króliczek
wraca, a wraz z nim zmierza jakiś śmieszny
człowieczyk, który wygląda jak banan.
Dzieci wybiegli gromadnie, na szczęście to
był dzień wolny od szkoły, a za nimi
młodzież i pobiegli na przeciw, by
przywitać podróżników.
Po chwili wszyscy otoczyli podróżnych,
dzieci wręcz wyrywali sobie bagaże od
podróżnych, wszyscy chcieli pomagać. Szli
dłuższa chwilę do domu wieszcza, by tam
usiąść pod bramą w rowach i czekać, aż
podróżni odpoczną, i będą mieli czas i siły
by do nich wyjść. W tym czasie pewna grupka
kobiet przyniosła smakowitości dla
czekających dzieci i młodzieży, a także, a
właściwie przede wszystkim dla zmęczonych
trudem podróży odkrywców.
Zbliżało się już po południe, gdy
Balonikowy Króliczek wyjrzał na werandę i
zobaczywszy dzieci i wszystkich pozostałych
oznajmił za kilka chwil przyjdę do was,
powiadomcie innych, jeżeli chcą niech
przyjdą tutaj, dziś wyjątkowo w przydrożnym
rowie, a nie na ławeczce przy zamku
opowiem, a właściwie opowiemy wam historię.
Minęła dosłownie sekunda, gdy ów wcześniej
wspomniany jastrząb udał się do zamku po
księżniczki i przyfrunął już z młodymi
księżniczkami w dużym, podwieszanym koszu,
niczym od balonu, którego silnie trzymał
swymi łapami. Po chwili przyszła jeszcze
grupa dorosłych, a nawet starszych osób.
Niektórzy mieli ze sobą małe, pielgrzymkowe
krzesełka zarówno z oparciem jak i bez.
Inni jeszcze w rowach poznajdowali miejsce
d siedzenia, rodzice brali swe małe
pociechy, które dzielnie już pół dnia
czekały na kolana. Wtedy zaczęła się
kolejna opowieść, zaczął Balonikowy
Króliczek.
Kochani z racji, że mamy szanownego
gościa, Bananowego Bałwanka przywitajmy go
gromkimi brawami. Wtedy rozległy się
radosne, gromkie brawa, po chwili Króliczek
kontynuował. Jak wiecie nie było mnie
bardzo długo, a to dlatego, że dużo drogi
powrotnej zmierzaliśmy na piechotę. Wtedy,
w nagłych okolicznościach, gdy wyruszałem
to zostałem wezwany właśnie do
Bałwankolandii. Sytuacja była poważna, gdyż
dowiedziałem się, że jeden z bałwanków,
który wygląda jak banan potrzebuje pomocy,
gdyż przez swe bananowe schorzenie wygina
się i nie umie spokojnie stać, jak to
zwykle robią bałwanki. Musiał się udać do
Mglistego Lasu, a z racji, że ów las
bardzo, bardzo dawno temu ja sam sadziłem i
wiele niespodzianek tam przygotowałem dla
odkrywców i osób chcących przeżyć wielką
przygodę to właśnie tylko ja mogłem
bezpiecznie naszego gościa przez ten las
przeprowadzić. Także nie tylko udałem się w
charakterze przewodnika, ale także osoby,
która przeżyła kolejną przygodę i to
przygodę, która jak się okazuje sama sobie
stworzyła.
Dzieci słuchały z zaciekawieniem, z
rumieńcami na buzi i z otwartymi ustami.
Tymczasem po chwili do opowiadania włączył
się Bałwanek. Tak moi kochani, dziękuję, że
mnie tutaj tak sympatycznie przywitaliście.
Musicie pamiętać coś bardzo ważnego,
posłuchajcie:
Zawsze dbajcie o zdrowie,
Każdy bałwanek wam to powie
I niech się inni nawet przyglądają
Tobie,
Ale zdrowie jest wielkim cudem,
Musicie być mądrym, młodym ludem.
Wy spokojnie opuszczacie we śnie
powiekę,
Wasi rodzicie piastują nad wami wciąż
opiekę,
Ale jeżeli sami o zdrowie nie zadbacie
I nie będziecie posłuszni mamie i tacie
To zachorujecie,
Czy wy o tym wiecie?
Ja nie nosiłem szalika,
Nie nosiłem czapeczki,
Teraz ból me kości przenika,
Muszę brać w ramach lekarstwa do pupci
czopeczki.
Jednak wyzdrowieć mi pomógł was przyjaciel
Od pewnego czasu także mój.
Kontynuował Balonikowy Króliczek, istotnie
udało mi się pomóc. Szliśmy przez mglisty
las i we leczniczym źródle kochany bałwanek
wyleczył wszystkie swe reumatyzmy i mam
nadzieję, że nie będzie na przyszłość
strasznym bałwanem. I będzie wiedzieć, że
bałwanki noszą szaliki, czapeczki, a także
rękawiczki, bo nie zdrowo i nie ładnie tak
na golasa. Dzieciaczki posłuchajcie
conieco, co działo sie podczas naszej
przygody.
W czasie, gdy skręciliśmy ze strony łąk
zielonych
Do leśnych koszarów na tysiąc mil
rozciągnionych
Zaczęliśmy się zmagać z zachwytem
I posilać się smakowym, truskawkowym
żytem.
Z drzew opadała mgła jak śnieg biała
I nas nową energią przenikała.
W czasie, gdy zmierzaliśmy błotnistą
miedzą
Widzieliśmy jak leśne zwierzęta z
zaciekawieniem siedzą
I się głowią, i po głowach drapią,
Bo nie wiedzą, czy wędrujące grzyby na nas
trafią.
Byliśmy gdzieś niedaleko ruczaju,
Wtedy z grzybowego gaju
Wyszły nam na przeciw grzyby
spacerujące,
One szukały polany, na której zawsze świeci
słońce.
Przywitaliśmy się z nimi i szliśmy
dalej,
Gdzie ze ruczaju robi się uśmiechnięty
lej.
Znaleźliśmy pewien kamień podmurowany,
Z którego miały być fortyfikacji ściany.
Wtedy przypomniałem sobie, że w przede dniu
jesieni
Budowniczy stamtąd zostali przeniesieni
Tam, gdzie koszą zboże,
Teraz pewnie wybudować fortyfikacji nikt
nie pomoże.
Po jakimś czasie znaleźliśmy ślady
pługów
I ślady stonogów,
Które były zaprzęgnięte do prac
rolniczych,
Gdyż znajdowaliśmy się wówczas we włościach
wilczych.
Cieszyłem się, że nie ma tutaj ugoru,
Odpocząć zdołaliśmy niebawem, bo dotarliśmy
do osiołkowego dworu.
Kolejnego dnia nim z posłaniem zdołaliśmy
zrobić porządek
To ze strony marchewkowych grządek
Nadeszły różne smakołyki,
Piękne, smakowe doznania miały nasze
przełyki.
Nim wyruszyliśmy w dalszą podróż
dowiedzieliśmy się, że nas żołędziowy król
na obiad zaprasza,
Odmówić nie można było, więc przed dalszą
podróżą jeszcze sie troszkę żołędzi
zjadło.
Po chwili ruszyliśmy dalej ku celu po
bruku,
Uszy mieliśmy pełne stuku
Do dzięcioł drwal
Robił ogromy pal.
Mijał nam czas jakoby morowy
Różne opowiastki wpadały nam do głowy.
Nie ogarniała nas żadna trwoga,
Bo w moim lesie nie ma żadnego wroga.
Niebawem spotkaliśmy leśnego ducha,
Który zerwał się z łańcucha,
To był taki figlarz,
Co fluoryzuje w nocy
I wyskakuje z komina niczym kominiarz
I mówi, że szuka pomocy.
Wszyscy o jego wygłupach w lesie wiedzą
I sie jego ciągle tymi samymi żartami
nudzą
Tylko młode zwierzaki,
Które zamieszkują tu i ówdzie krzaki
Dopóki go nie znają
Grzecznie do mamy i taty do domu
uciekają.
Z czasem dotarliśmy do celu
A zamieszkujące tamten rejon pszczoły
Nie poszły tego dnia do szkoły,
Bo miały wymówkę, że mają gości,
Którzy zmierzają z daleka do ich włości.
Ja i nasz kolega bałwanek zażyliśmy także w
tamtejszym pszczelim SPA
Super odnowienia, najlepsza była pszczela
akupunktura.
Nie martwcie się dzieciaki, pszczoły nie
traciły swych żądeł,
Mieli je w kształcie małych wierteł.
Gdy już wszystko z bałwankiem było w
porządku
I maliny oraz miodek mieliśmy w żołądku
To zostaliśmy poniesieni w górę wielkim
laserowym promieniem
I wraz z optycznym złudzeniem
W mgnieniu oka wydostaliśmy się z lasu,
Wtedy nas pewien dziadek powitał,
Co orzechami między zębami zgrzytał.
On to oprowadził nas po swym świecie,
Co znajduje się na wielkim kwiecie.
Poczym kwiat nas z swych liści zrzucił
I się odwrócił,
Myśmy stali i patrzeli,
Jak on zakochał się w lilii co miała śpiew
anieli.
Znaleźliśmy ukryte pod mchem kołowrotki
Z patyka i liany zrobiliśmy kij i spory
kawał żyłki,
Bałwanek stracił swój pierwszy ząb,
Co był twardy jak dąb.
Zrobiliśmy z niego haczyk
I poszliśmy nad strumyk
Na rybki,
Złowiliśmy dwie złote,
One spełniły w sposób szybki
Nasze marzenia i przenieśli nas na obłoki
skrebrzyste.
Nie jedna istota by się pogubiła,
Ale nasza przygoda dopiero się
zaczynała.
Wlecieliśmy wysoko w zorze,
O dziwnej, południowej porze.
Wtedy spod naszej ręki
Wyszył zapisane w chmurach piosenki.
Od tej pory
Owe chmury
Śpiewają o nas i o Autlandii a także o
Bałwankolandii.
No dobrze kochani moi myślę, że na tym
dziś zakończmy, bo może was swymi
przygodami męczymy. Wszyscy krzyczeli, nie
, nie męczycie, ale rozumiemy, że
kończycie, ale jutro dokończycie,
dopytywali niecierpliwie. W momencie, gdy
dostali potwierdzenie, że jutro będzie
dokończenie to w zafascynowani, rozgadani
się rozeszli, tej nocy nikt spać nie umiał,
bo byli tak ciekawi, co działo się dalej.
Dziękuję za wczoraj i dziś. Jutro zapraszam na kolejne, dużo krótsze od tego dzisiejszego opowiadanie.
Komentarze (20)
Bałwankolandia...to ci dziwów kraina...ale dla bajki
super...Pozdrawiam bajkowo z krainy Renolandu
Fajna bajka!
taka bajka to ładna bajka ..
AMORKU, bardzo lubię Twoje bajki:)
Masz wyobraźnię! ( Fajny przekaz - trzeba dbać o
zdrowie !)