Opowieść o Calineczce /dla dzieci/
Dziś poznałam z bajki małą Calineczkę,
Narodzoną w kwiatku, śliczną
panieneczkę.
W łupinie orzecha łóżeczko swe miała,
A na płatku tulipana po wodzie pływała.
Stara wstrętna żaba w nocy ją wykradła,
Dla syna zawiozła w dalekie mokradła.
Żoną brzydkiej żaby wkrótce zostać
miała,
Lecz tego bardzo nie chciała i bardzo się
bała.
Małe rybki jej pomogły, motyl wywiózł w
dal,
Bo im wszystkim było Calineczki żal.
Na ogromnym liściu ciągnął ją motylek,
Była już bezpieczna, ale tylko chwilę,
Była już bezpieczna, ale tylko chwilę.
Wielki, czarny chrabąszcz do lasu ją
wziął,
Wszystkim się pochwalił przyszłą żoną
swą.
Panny chrabąszczówny wygląd jej
wyśmiały,
Bo od Calineczki więcej nóżek miały.
Całe lato sama w lesie przebywała,
A gdy zima przyszła do drzwi myszy
zapukała.
Mysz małą dziewczynkę do domu wpuściła,
Nakarmiła ją, ogrzała, na dwór nie
puściła.
A sąsiadem ich był niewidomy kret,
Który się zakochał w Calineczce wnet.
W korytarzu kreta jaskółkę spotkała,
Leżała zmarznięta, więc o nią zadbała.
Wiosną jaskółeczka sama odleciała,
Bo dziewczynka myszy zostawić nie
chciała.
W końcu się zgodziła żoną kreta zostać,
Lecz ciężko jej było ze słonkiem się
rozstać.
Gdy już się ze światem pięknym
pożegnała,
Nagle głos jaskółki w górze usłyszała.
Zaniosła ją ona do cudnej krainy,
Gdzie słońce, gdzie kwiaty, gdzie piękne
doliny.
Spotkała tam elfa małego, jak ona.
Jest teraz szczęśliwa i zadowolona.
Żyje pośród elfów, bardzo jej życzliwych,
Nie chce już pamiętać, dni swych
nieszczęśliwych.
Komentarze (1)
Ładny wierszyk, ale gdyby nie było powtórzeń byłby
jeszcze lepszy...zostawiam plus