Opowiesć z Galapagos
Opowiesć dla dzieci z aktywnym udziałem rodziców lub dziadków...
Opowieść z Galapagos
O żółwiku to bajeczka,
Z Galapagos wszakże rodem,
Lecz konieczna jest szklaneczka,
I opowiem wnet ją potem !
Gdzieś tam hen, na końcu świata,
Ta historia się zdarzyła,
I choć przeszły całe lata,
O istnieniu zaważyła...
Bez żadnego nawet planu,
Pewien żółwik ruszył w podróż,
Wyszedł z gniazda swego klanu,
Nie zawołał - mamo pomóż !
Walczył najpierw, by wyzwolić
Ze skorupek jaja ciało,
Nikt nie musiał mu pozwolić,
Coś do tego jego pchało...
Kiedy pierwszą wolność zyskał,
Drugiej ruszył zaraz szukać,
Lecz humorem już nie tryskał,
Do wrót z piasku począł pukać !
Lej na gniazdo był głęboki,
aby zmieścić wszystkie jaja,
Sposób z gadziej wszak epoki,
A to nie jest przecież baja !
Co się wdrapał to znów spadał,
Nieustannie wciąż próbował,
W żadnym razie nie udawał,
Tak ucieczki szlak zbudował !
Na powierzchnie wyszedł w końcu,
Wyczerpany lecz szczęśliwy,
Dobrze tylko, że nie w słońcu,
Parł do przodu nadgorliwy...
Choć niezgrabnie, szedł jak burza,
Marząc sobie, prawie biegnąc,
Że w toń marską się zanurza,
Pokonując wszelką niemoc !
W nocnym mroku tak podążał,
Wciąż instynktem kierowany,
W myślach swoich się pogrążał,
Czasem tylko przerywanych...
Wreszcie poczuł zapach morza,
Serce biło szybciej jeszcze,
Lecz poranna blasku zorza,
Głosy słała już złowieszcze !
Coraz bliżej ocalenia,
Jaśniej stało się na niebie,
Cóż ma żółwik do stracenia,
Choć powłóczy nogą ledwie ?
Widział grzbiety morskiej fali,
Radość wzięła nieboraka,
Wtem zobaczył ją z oddali,
Uniesiony w szponach ptaka...
Przerażony w niemym krzyku,
Łzę uronił lecąc w górze,
Katów spotkał też bez liku,
Lecz posiadał szczęście duże !
O zwierzątko walka poszła,
Inne także ucztę chciały,
Żadna szpona nie doniosła,
Bo ze sobą bitwę miały !
Tym sposobem wpadł do wody,
Szybko głębiej zanurkował,
Ale ptaszek jakiś młody,
Tam dogonić go próbował...
I nietrudno zgadnąć przecież,
Co z żółwikiem by się stało,
Chyba wszyscy o tym wiecie,
- nic by z niego nie zostało !
Lecz w tej samej niemal chwili,
Pomoc znowu przyszła w porę,
Dacie wiarę moi mili,
Mały czmychnął w skalną norę !
Tu przetrzymał napastnika,
Siedząc cicho i w bezruchu,
Tamten nie miał balonika,
Więc o pustym uciekł brzuchu !
Teraz żółwik doświadczony,
Galapagos okupuje,
Został cudnie nagrodzony,
Lat już dwieście tam wędruje !
Bo w naturze tak już bywa,
Wszyscy celu dojść nie mogą,
Piękne życie ten wygrywa,
Co właściwą kroczy drogą !
...przy okazji lekcja geografii i zooligii
Komentarze (3)
Z zainteresowaniem przeczytałam...ładnie napisana
bajka i nie bajka:))
super bajeczka :))))))
Bardzo fajna bajeczka, ma jakby 2 zakończenia
pozostanę na pierwszym "Lat już dwieście tam wędruje!"
Drugie też dobre, to tylko osobiste preferencje.
Pozdrawiam :)