Opowieść II o rzeczach prawdziwych
Skrada się powoli
otula mnie ciszą
spacerem przemierza
od stóp do snów
Niż usta oczy woli
gdy uszy nie słyszą
jaka moc uderza
z jego pięknych słów
Powietrze podpala
harmonii nie burząc
uśmiecha się zimno
choć nie ma ust
Gwiazdy oddala
zbytnio przy tym kurząc
i jak pospolite widmo
przenika do płuc
Łaknąc zwąpienia
wciąż karmi myślami
wnet dobranoc szepnie
cofa się o krok
Uchyla marzenia
nie skrzypiąc drzwiami
raz jeszcze zerknie i odjedzie
mój Mrok
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.