Opowieść o starcu
Na starczej zmęczonej, drżącej dłoni,
pełnej zmarszczek i wyżłobionych
korytarzy
usiadł zlatujący z nieba
o barwach tęczy mały ptaszek.
Starzec cieszył się, jak dziecko,
a źrenice jego spod ciężkich powiek
powiększały się nad podziw...
Starzec usiadł na ławce
- delikatnie,
by nie spłoszyć niebieskiego posłańca.
Z podartej podszewki kieszeni
wyciągnął okruchy chleba, jakie mu
pozostały
i karmił ptaszynę
- uśmiechając się...,
później szepnął jej,
że na takie szczęście czekał wiele nocy i
dni,
po czym zasnął tak
z uśmiechem na twarzy,
a ptaszek patrzył, jakby jego wzrok jeszcze
raz ujrzeć chciał
- czekał długi czas
i czuł, jak z wolna stygnie jego ciało
wtem smutny odleciał w dal.
16/06/2006r. Irlandia
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.