Opowieści pustych komnat
falban firanek wiatr targa biel,
za oknem czerni, iskrami świec
świateł, refleksów okrywa cień
rozgwiazdą słońca pożegnam dzień
w poduszkę gwiazd kładę sny
noc już świerszczami na skrzypcach lśni,
ptaków spłoszonych w oddali krzyk,
zapachem ciszy dotykam mgły,
do pustych komnat wchodzę o zmroku,
echem odległym cichnących głosów
ciszę przebija szept czasu z boku
w głębi tętniących schodami kroków,
ażur krużganków, echem wspomnienia,
murów skruszałych poprzez stulecia
idę przed siebie, gdzie smuga cienia
znika iskrami żagwi w podziemiach
dźwiękiem łańcucha drzwi uchylone,
szalony wiatr targa mgły welonem,
biel postaci lekkiej płynie pokłonem
wędrowcze chodź za mną nim noc spłonie
obrazy lat przebrzmiałych zdarzeń,
mijają chwile ukrytych pragnień,
słucham historii zaklętej w kamień
pod sklepieniami blednących marzeń
czerwień rozkwita końcem podróży
wszystko już znika jak miraż złudzeń
zostaje smutek i płatek róży
żegnaj przybyszu...lecz do mnie wrócisz
Komentarze (1)
bardzo mi się podoba...Pozdrawiam:)