Orli szlak
W rześkim świetle jutrzenki
Strząsam wilgoć z piór
Wzbijam się ponad szumiące świerki
Frunąć w doliny czy w stronę gór?
Niespiesznymi ruchami skrzydeł
Wznoszę się ponad owcze pastwiska
Nie bojąc się wnyk i sideł
Zostawiam w dole górali siedliska
Leniwie na halnym rozpostarty
Spoglądam na krzewy i trawy
Na gościniec kopytami przetarty
Na świat jeszcze śpiący i niemrawy
Chwytając pod siebie wiatr z zachodu
Płynę między ziemią a niebem
Nie wspominam skutku ani powodu
Gdzie dotrę? tego nie wiem
Komentarze (4)
fakt, życia nie można zaplanować, należy łapać każdą
chwilę i dusić jak cytrynę, tylko po to by na końcu
naszej drogi móc powiedzieć, że watro było, a warto...
Super zastosowane są metafory w tym cudnym wierszu. :)
uruchomił mi wyobraźnie... Superr /+/
taki obrazowy i sugestywny, że poczułam się między
niebem a ziemią...
Gdzie dotrę? tego nie wiem.. ja też nie wiem, podobają
mi sie Twoje metafory, ładny wierszyk