Orzeszki
Moje ulubione
raz znalazła ma ręka w kieszeni
zostawione
Zdumienie było wielkie i bardzo radosne
rozkwitło w moim sercu tak szybko
jak kwiaty polne na wiosnę
I głód pojawił się zaraz, w całej swej
okazałości
i jak pies ogromny zaszczekał, domagał się
kości
Ale, zaraz zaraz,
płaszczyk taki samiutki, a jednak
niewłasny
i rzeczywiście, bo był trochę przyciasny
Niestety, paczuszkę trzeba oddać
bo wziąć nie przystoi
Na to głód strażnik wściekły już przy mnie
stoi
atakuje i przytacza argumenty:
że paczuszka malutka,
że właściciel znajomy i pewnie wybaczy,
że świństwo zrobić czasami to nawet
wypada.
Na koniec ryknął i to przeważyło,
bo paczuszki orzeszków już po chwili nie
było
Historii owej jest i puenta jak ja dość
mała,
że moralność ma z głodem sromotnie
przegrała
Komentarze (3)
Fajny pomysł na wiersz. Można by troszkę dopracować,
poprawić rytm i
postarać się o ciekawsze rymy, ale za treść daję
plusa. Miłego dnia.
orzesz kurna grasz na nerwach
płaszczyk taki sfilcowany
a mwiła że dorodne orzeszki ma :)
fajny wesoły, dobra puenta, pozdrawiam cieplutko