OSACZONY
W momencie mojego wstąpienia,
w szeregi wielkiej społeczności,
straciłem godność człowieka
która odeszła widząc zasady walki,
chciałem być dla innych przewodnikiem,
dywanem po którym się stąpa,
jak parasol w czasie deszczu,
nakryciem kiedy nocka chłodna,
jestem jednak marnym sługą,
zasad wielkich ludzi,
zatrzymany z kagańcem na twarzy,
z krótkim łańcuchem ,
godnością obdartą,
ich narzędziem do walki ,
tarczą dla ochrony
nie ludzką nadzieją,
gdzie granica tej mistyfikacji,
oszustw napędzanych drukiem,
proszę niech ktoś mi odpowie,
jak żyć dalej,
z tak widocznym nadrukiem.
Komentarze (2)
Stara zasada: albo kracz jak wrony, albo Cię
zadziobią... Albo trzecia możliwość, alienacja, nie
każdy to jednak, na dłuższą metę, znosi.
Żeby wyjść z tego parszywego stanu ducha musisz
uzbroić swoją swoją osobowość w oręż zaczepny.