Osamotniona
Gdy wieczór zapada, samotność ogarnia mnie.
Siedzę samotnie, patrząc na chowające się
slońce za horyzontem. Nie ma nikogo obok
mnie, choć tak bardzo tego pragnę. Smutek
jest nieodłącznym mym przyjacielem, a
radość - najgorszym wrogiem.
Wypatruję wszędzie człowieka, który
rozpromieni moje bezsensowne życie. Lecz
przede mną tylko pusta przestrzeń, nic
więcej.
Jednak, gdy napotykam na swej ścieżce ludzi
to za każdym razem na skrzyżowaniu dróg
odchodzą i nigdy nie wracają!
Tak bardzo brakuje mi miłości, bliskiej
osoby, aż serce ściska z bólu, gdy wokół
tyle zakochanych par.
A ja wciąż sama i nieszczęśliwa. Kiedy
wreszcie spotkam CIĘ, kiedy wreszcie
uśmiechnę sie i bedę spełniona.Zamykam się
w sobie, nie mogąc nic zrobić, aby zmienić
tą sytuację.
Bezradność i pustka, która nie pozwala
spokojnie żyć.
Tylko czas, który tak wolno płynie, nie
potrafi zabrać mnie stąd i pokazać mi
lepszy świat.
Nie kochana borykam się z problemami, które
z każdym dniem są coraz większe. Kiedy
słońce zaświeci nade mną, kiedy ten okrutny
rozdział w moim życiu skończy się? Już nie
ma sił, nie mam sił by walczyć!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.