ostatni
Gdy raz w życiu sie poddaje,
piszący rymy waszych juter
nie mogę zatrzymać Twoich myśli,
a jej są tak bardzo moje
opuszczam swoje uroki,
idąc prosto na Ciebie
z małą nadzieją że gdzieś to zobaczysz
nie wierze w swoją dobroć,
lecz zostaje mi tylko ona
gdy mogę tak wiele
a zrobić nic mi nie pozwalasz
nigdy mi nie pozwalałeś,
nie tylko podnosić wzroku
ale i oczu posiadać
wymykałam sie cichutko
w naszych rozmowach
i szłam prosto w Twoje myśli
schowane dłonie za siebie
i znikało wszystko
...spadałam na ziemie
Zgasiłam słońce
czernią na włosach
i taka już gorsza oczy dostałam
by straszyć Cię zieleni szaleństwem
przegryzać do krwi wargi
i zamykać w sobie ramiona
nie jestem ani smutna ani zraniona
wcale nie jestem
...byłam obietnicą która nie stała sie
gestem
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.