Ostatni kwiat nadziei
Co mi zostało z wszystkich lat?
Z mych lat - dziesiątka – niepokojów.
- Tylko ta narośl – żywy garb,
który na krzyżu dźwigam swoim.
Coś niosę w sobie – w sercu ślad:
utratę syna, zdradę żony
- i brak – miłości. – Wspomnień piach:
ścieżyna w glinie... – gmach z popiołu.
Lecz... – jeszcze pełznę. - Po ten
kwiat...
Tli się nadzieja na dzień przyszły,
że kiedyś - przez szczęśliwy traf
- dojrzeje – owoc... – snów i myśli.
25.05.1993
autor
Wiktor Bulski
Dodano: 2018-12-02 20:18:53
Ten wiersz przeczytano 2039 razy
Oddanych głosów: 33
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (77)
aż westchnęłam, świetny, ludzki wiersz, brawo :-)
Podoba mi się szczerość tego wiersza.
Tylko jestem tu trzeci raz i ciągle coś inaczej z
interpunkcją, jak się nie mylę. Wydaje mi się, że
zamiast niektórych myślników i przecinków, lepszym
rozwiązaniem byłoby rozpisanie tego w osobnych
wersach. Pozdrawiam.
Olu!:)
Wiktorze, dziękuję za sprostowanie, nie ukrywam ulżyło
mi:)
Marianie! - z uwagi na mój kom. - nie czuj się
urazony. Owszem - publikujmy i starsze wiersze - to
jest nasz sentyment przecież i doświadczenia. Warto
zaznaczać, ze sprzed lat.
A za wizytę - jestm wdzięczny z calego serca. Moje
wspomnienie - odżyło troszkę z tekstem wiersza - ale -
to już nie boli. Nie mniej - świadectwo... innych.
Pozdrawiam serdecznie:)
Witaj Wiktorze, to wiersz bez jednego zbędnego słowa,
w szkatule samotności zamknięte i już przyćmione
bolesne wspomnienia, przez lata wciąż nieuleczone,
lecz to właśnie na tych smutkach wyrósł kwiat, który
zaowocował nadzieją... Dziękuję Wiktorze za szczery
komentarz do mojego wiersza, który wyciągnąłem z
szuflady uznając, że warto go Wam pokazać, pozdrawiam
Mario! - jednak to bylo pisane w 93 r. - To jeszcze
nie byly "tamte lata" - ja w tym tkwilem - nie tylko
mentalnie, ale i fizycznie - i tobylo praktycznnie
całem oje dorosłe zycie. - Więc jednak - "z wszystkich
lat". - to tyle co do sugestii, a - co powinno się i
nalezy -to miło mi, ze zajrzalaś i że zechcialaś z
uwagą przeczytać.
Przesylam serdeczności i podziekowania:)
niestety, życie potrafi dać w kość!
w pierwszym wersie czy nie lepiej - z tamtych lat
:)
Wiktor
Apropo "kpiarz - z powodzeniem"
Prawda jest taka... za moje kpiarstwo przez jednych
jestem kochany a przez innych znienawidzony, dlatego
rozumie naszego prezydenta:))))))
Wiktor
Widze ze kop za kop:)))
Wydrwik i kpiarz? Zaprawde powiadam, masz u mnie
whisky:))
Oleńko! - sprostuję... - moj syn zyje.Jednakże wtedy -
mimo wcześniejszej i wciąz trwjacej b.bliskiej więzi -
musialem go - tak należy powiedzeć: - pozostawić! w
moim zdaniem nie najlepszym srodowisku. - Jakby w
obcym mieście - na ulicy. Bylem faktycznie - bez
szans, a jego szanse - ocenialem z wielką obawą.
Dziekuję Oleńko z wizytę w moich progach i wykazane
zainteresowanie wierszem.
Pozdrawiam serdecznie:)
Poruszający wiersze?
Wiktorze, głęboka refleksja wypływa wiersza...
Nie ukrywam zawsze takie wiersze poruszają mnie do
łez, mimo że wiersz ma swoje lata, to ta śmierć syna
szczególnie porusza:(
Pozdrawiam jak zawsze serdecznie i uśmiech ślę, Ola:)
TOM.ash - kopnąleś mnie zaszczytem - jakich malo! -
"kopnąłeś" - żart oczywiście. Ja czesto zaglądamdo
Ciebie, choc nie zawsze komentuję. Wydrwik z Ciebie i
kpiarz. - ale - kpiarz - z powodzeniem.
za wizytę - wielkie dzięki. Pozdrawiam serdecznie:)
Wiktor
Rzadko pisze u Ciebie komentarze, ale tym razem rece
same rwaly sie do komentarza, wysilek z mojej strony
byl zadny, bo jak raz wyprzedzil mnie Sotek to
skorzystalem.
Prawda jest ze nie darowalbym sobie, gdybym przeszedl
obok tego wiersza, nie glaskajac go komentarzem:)