Ostatni papieros
Postanowiłem już nie palić,
to zapaliłem ostatniego.
Po co za wcześnie coś pochwalić,
kiedy to nie ma jeszcze, czego.
Pierwszy skończony, drugi palę,
postanowienie wciąż kiełkuje.
Bliżej zwycięstwa, niźli dalej,
a ja już ciut się lepiej czuję.
Przestałem kasłać raz za razem,
to jeszcze wcale nic nie znaczy.
To nie zwycięstwa jest obrazem,
proszę mi radość mą wybaczyć.
W nagrodę puszczę sobie dyma,
nareszcie kończę z tym nałogiem.
Kto jak nie ja ten bój wytrzyma,
przecież me życie jest mi drogie.
Tak minął dzień, pierwszy i drugi,
tydzień, miesiące, lata nawet.
A wokół mnie wciąż dymu smugi,
a ja wciąż lekceważę sprawę.
Jestem za słaby by bój stoczyć,
mam tę odwagę, że przyznaję.
Chyba, że życie mnie zaskoczy,
i skończę z głupim tym zwyczajem…
Komentarze (6)
Takie kończenie jest jak wybieraj mi się pewnego ptaka
w pewnym znane miejsce;)
Uzależnienie uruchamia w nas mechanizmy iluzji i
zaprzeczenia
dezintegracji osobowości i nałogowe regulowanie uczuć
walczymy sami z sobą na każdy argument mamy kontrę
Świetny wiersz pozdrawiam ;)
Miłego dnia
Paliłam szesnaście lat i rzuciłam w jeden
dzień...życzę siły...dobry wiersz...pozdrawiam.
Życzę siły :) pozdrowienia
I tak to jest z rzucaniem palenia. Świetny wiersz.
Pozdrawiam serdecznie :)
Cha, cha. Ktoś kiedyś powiedział, że rzucenie fajek
jest banalnie proste, bo robił już to 1000 razy.
Pozdrawiam