Ostatni rejs do niebios bram.
Dla Oli.
Nie znajduję słów pocieszenia,
nie zdołam pomóc w Twoich cierpieniach,
nie wiele mam doświadczenia
w życiowych zderzeniach
z ludzką tragedią.
Wykrzesać odrobinę siły,
by stawić czoła nieustannym
przeciwnościom losu.
Pragnę odmienić Twoje życie,
wyjść na przeciw udręczonej duszy,
ale czy zdołam dostrzec znaki
w ludzkim cierpieniu?
Skutecznie odwracam głowę
i patrzę z zachwytem,
jak upada przyjaciel,
depczę go swoim słowem.
Tak bardzo chciałbym go pocieszyć,
a pogrążam mocniej,
dając mu przyzwolenie na szantaż,
jakim jest jego samotność.
I dzień po dniu ludzie odchodzą,
do lepszego świata,
przecież ja w to wierze,
ale naprawdę nie wiem,
jak ją pocieszać,
przecież wiem od miesiąca
o jej powolnej śmierci.
I w Tobie Boże pokładam nadzieje,
że w tych chwilach zwątpienia,
będziesz nas wspierał
swoim ramieniem.
A podróż do Ciebie,
będzie dla niej
spokojnym rejsem.
Chciałbym pocieszyć moją koleżankę, choć wiem,że nasze rozmowy, tylko oddalają ją od nieuchronnej śmierci.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.