Ostatnia deska ratunku
Dla emememsika... achh...
"Kiedy idę ulicą,
rozglądam często się,
czy przypadkiem nie idziesz gdzieś,
obok mnie.
Czasem zdaje mi się,
że jesteś tuż obok mnie,
więc rozglądam się z nadzieją,
że
za chwile dane mi będzie ujrzeć Cię...
lecz to nie jest mi dane,
choć tak bardzo bym tego chciała...
choć tak wiele bym za to dała...
chciałabym znów dotknąć Twej dłoni,
mogłabym żyć w monotonii,
bylebys ze mną był,
bylebyś znów o mnie śnił...
Mimo iż wiem to,
że to wszystko spełnić może się raczej
tylko w moich snach,
to nie chcę dopuszczać do siebie,
mysli o tym...
tak bardzo pragnę pojawić się znowu w Twoim
śnie złotym,
chcę bys znowu poddał mnie pod swoje
pieszczoty...
Może i sens życia nadzieją dla kogoś jest
głupi...
ale trzeba zrozumieć,
pomysleć o tym,
że to może być dla kogoś ostanią deska
ratunku...
to nic,
że marzę o kolejnym pocałunku,
to nic,
że wracam wspomnieniami...
wtedy gdy byliśmy sami...
achh...
To nic,
bo kiedy w życiu się z nadejściem jednej
osoby,
tyle zmienia...
jest tak wspaniale,
że nie pamięta się o swiecie Bożym
wcale...
tylko o tej osobie,
bo wyznaje Ci szczerą miłość,
kończącą sie az w grobie...
a pozniej bez podstaw...
zrobi manewr taki,
że nie wiesz nawet dzień jest jaki...
bo tak nagle powie Ci"do widzenia"...
doznajesz szoku...
żyjesz w amoku,
boisz się każdego kolejnego kroku,
siedząc w kącie szlochasz,
nie chcesz dłużej żyć,
cierpisz,
szukasz,
tęsknisz...
no i na nie szczęście dalej kochasz!..."
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.