Ostatnia droga
To bruk ulicznych alej,
po którym krąży ciężar głów,
i luster kruchych blask,
jak słońca żółtych strug.
W milczącym smutku twarze,
szeptanych słabo słów, gdy krater
się uchyla i zgłębi słuchać chór,
słyszany choć tłumiony,
wciskany w głowy ból.
We wszystkie strony splączę,
łamanych kości trzask, w bólu
nuty tworzy gdy kończy się ich czas.
Rzucając głowy w strony, strzelanych
oczu biel, znikają ciała w dymie,
mieszając z ogniem wiatr.
Gdy wicher prochy pogna,
w zamieci szarej mgły,
niech serce rozstrzelane ukoi choćby
pył.
Niech siłą z nieba trzaśnie,
w uliczny szary ruch,
obudzi resztki woli i nowy luster szum.
W ruchomej stąpa ziemi
zdeptany czerni swąd
i nową górę świeci,
ulicznych domów złom.
Nie iskrzy tak jak zanim,
spleciony ludzką krwią.
W pamięci za kropione,
Ze złota suchą łzą.
Komentarze (7)
Bardzo wymowny w temacie śmierci.
Ładny mimo ze dramatyczny.
Ciekawy, oryginalny wiersz na trudny temat.
Tylko drobne pomyłki się zdarzyły np. splączę, a nie z
plączę, msz,
obudzi resztki woli/nie resztek woli, msz/ chyba że z
resztek woli, zdeptany, nie z deptany.
Może warto byłoby poprawić?...
Bardzo ciekawy wiersz :)
bardzo ciekawe rymy pozdrawiam
Wolny może w wymowie, ale rymy są także i to ciekawe,
zwłaszcza te męskie.
Pozdrawiam pięknie.
Podoba mi się ten wiersz :-)