Ostatnia droga... (brachykolon)
Przez step szedł koń i rżał,
a step zeń śmiał się, śmiał,
bo koń jak but, jak trep
się darł, gdy szedł przez step.
Szedł koń przez gaj i las,
a nad nim sęp i kruk
jak kum i brat mu wraz
(a kruk i sęp - to wróg).
Był mrok i gwiazd lśnił rój,
a koń szedł już wśród tuj.
Tam czuł i głód, i chłód,
i czuł też znój i trud...
Szedł koń i szedł, aż padł...
a cel był już tuż, tuż.
Lecz kto by dziś to zgadł,
że koń miał iść pod nóż?
Gliwice 10.11.2020 r.
Komentarze (19)
"Szedł koń i szedł, aż padł...
a cel był już tuż, tuż." Skąd ja to znam...
Piękny wiersz.
Pozdrawiam
Paweł
Udany, ciekawy i bardzo smutny wiersz. Milutko
pozdrawiam.
Nowych Gości witam równie serdecznie :))
Miłego wieczoru, Drodzy Państwo :) B.G.
I wkradł się żal...
Miłego wieczoru Broniu:)
Witaj Bereniko:)
Wraże nie zrobiłaś na wierszu niemałe:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Skojarzenia mogą być różne i tak się też dzieje w
przypadku tego mojego wiersza...
Dziękuję pięknie za komentarze
i pozdrawiam Państwa serdecznie :) B.G.
Sam smutek.
Pozdrawiam :)
Nie wiem dlaczego, ale wyobraziłam sobie obóz
koncentracyjny i ludzi idących w niewiedzy prosto do
gazu...aż mnie ciarki przeszły...niesamowity
wiersz...Pozdrawiam :)
:( smutno
Targają mną sprzeczne uczucia. Nie wiem, czy bardziej
lubię konie, czy koninę...
Udany choć smutny.
Pozdrawiam
Nieważne czy to konie czy to my,
Biała Dama na wszystkich szczerzy kły.
Bardzo ładny brachykolon, tylko konika żal...
Serdecznie pozdrawiam :)
Za przychylność i dobre serca moich Gości - serdeczne
dzięki :)
Dobrego dnia :) B.G.
I chciałoby się krzyczeć- nie,
nie pod nóż.
Ale niestety, częsta ta dola konia już niepotrzebnego.
Czytając serce moje drżało, żal gardło ściskał, bo
bardzo żal mi strudzonego wędrówką starego konika.
Generalnie smutna jest starość. Pozdrawiam cieplutko z
podobaniem:)