Ostatnich słów moich garść :)
Historia pewna, czy warta poznania? Nie wiem :)
Na łące pośród bujnych traw
wśród zimnych wód strumienia,
przysiadła płocha niczym ptak
ta której nie znam imienia.
W kaskadzie włosów błyszczą skry
a usta szepczą cichutko:
"Przyjdź do mnie, czekam przyjdź miły my
dla Ciebie przypływam tu łódką!"
Po drugiej stronie zimnych wód
na parapecie poddasza,
siedział wpatrzony w niebiańskie skry
Juda, syn młodszy Judasza.
Na harmonijce cicho gra
to oczy przymyka zielone
i pyta:"Gdzieżeś, gdzieżeś mi
ty którą pojmę za żonę?"
Ona przysiadłszy wśród ciepłych łąk
tańczy nago i śpiewa
wyciąga w niebo biel swoich rąk
w śnie wzlata w górę jak mewa.
On błędny rycerz goni wciąż
smoki rozgramia codziennie.
Choć dzielny z niego i śmiały mąż
wysiłki jego daremne.
I tak do siebie tęsknią wciąż
ona i on i nie wiedzą
że tylko woda dzieli ich
gwiazdy tego nie powiedzą...
W deszczowy wieczór pośród mgieł
tuż po powrocie z wyprawy
przytaszczył Juda smoczy kieł
i ghula łeb kaprawy.
Zmęczony otarł swoją twarz
zjadł obiad no i wreszcie
na parapecie spoczął swym
by gwiazdy podziwiać nareszcie.
Lecz gdy wyciągnął nogi swe
i twarz swą ukrył w dłoniach
tuż za jeziora taflą wód
cód zaczął się na błoniach.
Jak zawsze łapiąc słońca blask
we włosów sieć przejrzystą
tanecznym krokiem idzie wraz
w noc wkrada się smolistą.
Stokrotki trąca stopa jej
faluje pierś powabna
a białe dłonie łapią ćmy
co gęsto latają na bagnach.
Lecz twarz wciąż znaczą ślady łez
i słona wciąż kropelka
w kąciku ust znajduje kres
gdy ona na jezioro zerka.
Nie widział tego Juda kiep
nie widział jej pląsania
bo w myślach jego smoczy łeb
i rany od kąsania.
Wtem ustał deszcz co mąci wzrok
i Juda urzeczony
skierował oczu zieleń swą
na postać przyszłej żony.
Przeciera oczy, modli się
z obawy że to mara
i biegnie już po schodach w dół
z nim razem Bóg i wiara.
W jeziora wody rzuca się
spełniają się błagania
a przez to zabył Juda że
nie uczył się pływania.
I powiem wam ostatnią rzecz
już dwie postacie na łące
i w oczach jej już nie ma łez
w śnie tak widze ich losów końce.
Wiersz dla wszystkich, którzy tego potrzebują...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.