Ostatnie chwile doczesności
Na kamiennym zimnym stole spoczywa ciało
Twoje
Mdlący słodkawy zapach przenika zewsząd
Już od progu, jego odurzająca woń mąci w
głowie
Twe ciało samotne
Bezbronne
Za chwil kilka dłonie , drżące i zimne
Dotykać go będą
Twej skóry , bladej i dziwnie
zmarszczonej
Włosów już nie lśniących …
Powieki uniesie,
Wprawnym ruchem niezliczone razy
powtarzanym
Palec niezgrabny….
Sprawi, że oczy co jeszcze wczoraj do
świata śmiały się radośnie
Niemym , pustym spojrzeniem, biały sufit
omiotą
A potem w sukienkę z białego jedwabiu
Ciało Twe wiotkie ubierze
I w aksamitem wyłożonej trumnie złoży
Włosy niezgrabnie rozłoży
Czerwień róży przyozdobi
Usta blade i sine …
Te same co całowały tak cudownie
Te same co uśmiechem czarowały
prześlicznym
Te same co słowa szeptały najpiękniejsze
Jeszcze wczoraj
I powiozą Twe ciało w orszaku żałobnym
By wśród bólu i płaczu złożyć matce
ziemi
I kwieciem wonnym grób Twój ozdobią
A potem odejdą zostawiając Cię
Bożej opiece….
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.