Ostatnie pożegnanie...
Piękny dzień dziś nastał,
słoneczko świeciło, lecz
nie wszyscy z niego dzisiaj
się cieszyli, w tak cudownym
dniu smutnej powinności
musiała dokonać rodzina,
przyjaciele ze znajomymi...
Godzina dwunasta, dzwony
oznajmiły, że mój kolega
idzie do mogiły, z orszakiem
żałobnym przyjaciół i gapiów,
będą go chowali, w ziemi,
suchym piachu...ksiądz nad
jego trumną odśpiewa rekwije
opiewając dobroć, zasługi i czyny..
A Bóg w swej dobroci rydwan
wyśle z nieba ciągnionym przez
siódemkę bieluteńkich koni,
powozi zaś nimi Archanioł
Gabriel w swej złocistej zbroi
i ognistym mieczu przy boku wiszącym...
oczy jak szafiry dobrocią spływają
bezgraniczną miłość wszystkim
ofiarują...
Niebo się otwarło,złoty promień
już roztacza, cherubini grają
fanfary na trąbach...
w takiej atmosferze ducha zabierają
w rydwan go sadowią , ziemie
opuszczją, po jego odjeździe
tęcza pozostaje, radość w serca
wlewa i daje nadzieję...
nastąpiła cisza...
Komentarze (8)
Nigdy człowiek nie zna dnia i godziny kiedy opuści ten
piękny świat.Szkoda że ten kolego nie doczekał tego
dnia kiedy świeciło to poranne słońce.
O matko... czytałem go trzy razy... bardzo głęboki...
Piekny wiersz napsales dla swojego przyjaciela...w
smutku czolo chyle...Pozdrawiam Ola.
ostatnie pożegnanie - smutne chwile, zaduma nad sensem
życia.
Nie znoszę pożegnań, już tym bardziej tych ostatnich,
łezka się w oku kręci.
Wiersz jak zawsze dobry! Pozdrawiam serdecznie życząc
spokojnej nocki
....i odjechał rydwan w zaświaty...
zaprzężony w siedem białych koni... żegnaj, żegnaj
Kolego.....pozostaniesz w pamięci wierszem zapisany.
....A Bóg w swej dobroci ...wszystkich nas ugości
....biedny czy bogaty ... pozna czarne szaty...
To smutny dzień dla rodziny i przyjaciół!