Oświadczyny
Jak wieczór żech jechoł do ciebie,
To strasznie mnie żarły kopruchy,
Lynksztanga trzymołech swobodnie,
Spod bryli wyciągom zaś muchy.
Ancug i koło w ciaplycie,
Choć mijom kałuże slalomem,
Porządny jo karlus nie klipa,
Pucuja się przeto pod domem.
Lakierki ściągom w antryju,
Knefle zapinom w szakecie,
Witom sie z moim dziubeczkiem,
Nojlepszom dziołszkom na świecie.
Nie po to żech jechoł na kole,
Jeść kołoc z posypkom, pić kawa,
Familio już czeko przy stole,
Do dziubka mojego mom sprawa.
Na czystych dylinach przyklekom,
Wiązankę wyciągom zbuloną
Jąkom sie przy tym i stękom,
Anielciu, zostaniesz mą żoną ?
Kochom cie - trzi razy pedziała,
Ma dusza już nie jest w rozterce,
Na szyi mi ciągle wisiała,
Szczęśliwe jest dziś moje serce.
Lynksztanga se trzymom swobodnie,
Spod bryli wyciągom zaś muchy,
Jak nocką wracołech od ciebie,
Cudownie mnie żarły kopruchy
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.