Otchłań myśli
Kobiety są jak ziarnko piasku przesypujące się w klepsydrze, Każda, jak owe ziarenko, sekundę z życia chłopaka wydrze.
Zagłębiając się w bezdenną otchłań
myśli,
Kręci mi się w głowie,
Ale kiedy ludzie do mnie przyszli,
To nic mi po mowie.
Skoro mową wyrazić się nie da,
Co w sercu drzemie tak,
Niczym w klatce nieszczęśliwy ptak,
Miłość się kryje ma.
Do osoby ukochanej,
Która nie chce nią być,
Do mojej umiłowanej,
Bez niej nie chce mi się żyć.
Cóż warte jest życie,
W moich łzach aksamicie,
Bez tej jedynej miłości,
Bez wzajemności.
A czym jest to uczucie?
Czy to choroba jaka?
Stać na olbrzymim szczycie,
Patrzeć na wszystko z lotu ptaka.
Bo piękniej wszystko wygląda,
Oglądane z odległości,
A w otchłań bezdenną spogląda,
Oczyma miłości.
Prosto jest kochać,
Lecz po co to wszystko?
Aby w głuchej nocy ciszy szlochać,
Kiedy śmierć jest już blisko?
Płacz to nie żal,
Płacz to nie radość,
Płacz to wielki bal,
Fundowany przez zazdrość.
Patrzaj jednak wstecz,
Kiedy dni wspaniałe,
Jak wielki, stalowy miecz,
Cięły mnie ospale.
Każdy cios,
Z miłości zadany,
Przybliżał mój nieszczęsny los,
Tak tobie oddany.
Cóżeś mi uczyniła?
Dlaczegoś mnie zabiła?
To wszystko już odbiłaś,
Co pragnąć chciałem, miła.
Beż kobiet świat jest jak więdnący róży kwiat...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.