Otulina ze słomy
"częstokroć szaleństwo, przypadkiem wiedzione, Błędną natrafia ręką - i zrywa zasłonę."
Gdy siedzę teraz przy stole,
a wzrok obiega krawędzie,
myślę o stworze - Chochole,
słucham, jak prawi - orędzie,
w tej samej niemalże chwili,
dłoń - gna za wzrokiem, jak dziecko,
gdy się zrównały - skoczyły…(?)
zwodząc mnie przy tym zdradziecko.
Skoczyły… na uchwyt szuflady,
krzyknąłem… - stójcie(!)
psubraty…
na darmo… zbrakło ogłady,
otwarły, ciągnąc - kamraty…!
Szuflada kurzem pokryta,
zaglądać wręcz - nie wypada,
przecież tam leży ukryta,
piór gęsich - wielka gromada…
Wzrok niczym stare wędzisko,
zarzuca dłoń jak przynętę,
palce muskają skupisko,
wabiąc je na zachętę…
szczytówką - ściśle jej tropem,
myśl rusza… i za nią pędzi,
po żyłce zsuwa… a potem…
jest już - tuż, tuż… o pół piędzi
,
dotknęły… to chyba dutka…
jakby się chciały przekonać,
czy oś, nie jest zbyt krótka…?!
nie była… da się wykonać…
sunęły więc, wzdłuż stosiny,
gładząc ją czule koniuszkiem,
pieściły, jak twarz dziewczyny,
jak mgłę, jedynie opuszkiem,
lecz tego było im mało,
dotknęły i chorągiewki,
przez chwilę mi się zdawało,
że słyszę głos… z Anatewki
- „Gdybym był
bogaczem”…
tu - sen mnie chyba już zmorzył,
bo stanął przede mną - Chochoł,
na głowę wiecheć mi włożył,
za rękę chwyta i mówi:
- obaj jesteśmy stworami,
rzućmy… zaklęcie na ludzi,
a potem krzyczmy - kto z nami…!?
Sen, niczym chory - majaczył…
a faza REM-u ciągnęła,
o stół marzeniem zahaczył…
szuflada się cicho zamknęła.
PRZEBUDZENIE (03:17 Niedziela)
To sen był tylko, czy jawa…
Pewności teraz, już nie mam,
zniknęły myśli i zjawa,
chyba proroctwo… tak mniemam.
Rzecz dziwna - wędka złożona,
przynęta - także odeszła,
czy dusza w dutce - już kona,
czy w inne pióro dziś weszła…?
excudit
lonsdaleit
janusz s.- wybacz skrót nicka ;)...
wskazówkę
znajdziesz w "Głupie pytanie... a może
nie..."
Los - ech, ta Anatewka… dziękuję
Dorotek - "Najpożądańszym. Umrzeć - zasnąć.
- Zasnąć!
Może śnić? - w tym sęk cały, jakie bowiem
W tym śnie śmiertelnym marzenia przyjść
mogą,
Kiedy zrzucimy z siebie więzy ciała,"
KOCHANI - dopisałem PRZEBUDZENIE, ale ono i
tak
niczego nie precyzuje.
11:07 Sobota, 27 października 2010 - rześko
Komentarze (12)
Och! Ale opis! Ciekawa forma przekazu :) Z
pokłonami...
Autorze, wykazałeś się w tym wierszu niezłą sztuką
epistolarną. Świetny kawał wiersza. Ja bardzo lubię
śnić, zwłaszcza sny optymistyczne. In plus
Warsztat, warsztat, warsztat i PiÓRO.
Z podziwem śledzę loty /piór gęsich i ....chochoła. /
W sen gdzieś wpleciona fantazja / i poetycka robota. /
I w tym upatruję istoty / mych randek z wersami
wierszy, / że nikt , nawet mag nie przewidzi / co w
śnie, w wyobraźni się zmieści.// A jako już ktoś tu
rzekł : warsztat przedni! - Elis
i proszę jak to można ciekawie (niesamowicie) napisać
o tym, że pisać się chce, jak można się z tym
"chceniem" pieścić a potem wszystko zaprzepaścić przez
zaśnięcie, oj... wstyd ;-)
nasuwa mi się jedno - cholernie dobry warsztat
Poprowadzony mistrzowsko, płynę czytając i wyobraźnia
na pełnych obrotach...Pozdrawiam:))
Ciekawy wiersz. Czytałam i myślałam co będzie dalej:)
Ciekawy opis nam snujesz....
Jakby wprost spod gęsich piór...
Choć Anatewka nadal bólem...
Sercem stąpaj przez dnia próg.
Zmęczony zasnął z głową opartą na stole i we śnie
wydziwiał przeróżne dziwne swawole :)
Początek zachęca, środek nie wnosi nic istotnego,
lekko nuży (zalecane cięcie;), zakończenie
interesujące. Plus zostawiam, bo zasłużony. Pozdrawiam
ciepło
muszę go rozebrać na części pierwsze:)....zrozumienie
przyjdzie z czasem....