Otwieram zamknięte oczy.
Zabiłam, to co czułam,
Zabiłam, bo tak mi kazano,
I kładę się spać wieczorem.
I wstaje co dzień rano.
Bez kwiatów już na poduszce,
Bez ciepła czyjejś dłoni,
Zamyka się dzień wieczorem,
A świt za świtem goni.
Bez słów powitań radosnych,
Bez kubka z gorącą kawą,
Zamykam wieczorem oczy,
Otwieram je smutne co rano.
Tak dzień za dniem się toczy
I noc za nocą mija,
Otwieram zamknięte oczy,
Bo jeszcze będę szczęśliwa.
Mimo wszystko, zawsze trzeba mieć nadzieję.
Komentarze (5)
Ostatni wers łagodzi ten straszny smutek co płynie z
Twoich strof. Tak trzeba mieć nadzieję. Bardzo piękny
wiersz
Piękne jest to,że mimo wszystko masz nadzieję.Bardzo
optymistyczne podejście do życia.Ale to właśnie nam
pomaga, a nie wszystkich stać na optymizm.
...bez kubka z gorącą kawą...nawet brak takich
drobiazgów sprawia ogromną przykrość, kiedy nie ma jej
z kim wypić
wiersz jest w miarę okej, jest kilka zbędnych
powtórzeń, które można wyeliminować, one nie tworzą
klimatu, ani nie wnoszą nic do wiersza;
rytm siada , bo stosujesz niekonsekwentną
wersyfikację, ale wystarczy wyrównać liczbę zgłosek w
wersach;
tutuł jest do poprawki: oczy zamknięte można tylko
otworzyć, albo nie otwierać.
jest za mało nośny, banalny;
wiersz o smutnej prozie życia ale ostatni wers niesie
nadzieję optymizm....dobry płynny wiersz podoba mi się