pa złotka
o ile sobie przypominam kiedyś
marzenia pakowano w pazłotka
wyobraźnia podsuwała rarytasy
do powieszenia na choince i wydłubywania
zawartości
jeśli dobrze pamiętam pazłotka
im mniej lśniące tym aksamitniej
pieściły podniebienie - musiały się
rozpływać
zapominam aromaty i postrzegam zmianę -
tendencja w kierunku chleba w torbie eko
w stronę ziaren z których już nic
a nic nie wyrośnie co można by rozwinąć
zerwawszy z choinki
Komentarze (34)
Miło, że tak uważasz, Zosiaczku. Dziękuję :)
Dobry wiersz. Jak to u Ciebie, Elu :)
Spokojnej, Norbercie.
Dzięki za czytanie :)
Tak to ze złotkami bywa, wszystko się zmienia. Życie
tak szybko upływa, tylko we wspomnieniach złotka się
docenia...
Fajny wiersz, typowy na dobranoc.
Pozdrawiam. Głos zostawiam. Spokojnej nocy ;)))
Arku, nie chylaj, bo nie ma powodu :)
Pozdrawiam :)
Amor, dzięki :)
pamięć Cię nie myli głowę przed Tobą chylę ;)
Fajny, pomysłowy wiersz, pozdrawiam :)
Pozdrawiam, Karolino :)
żal pozłotek... aż się zakręciło w oczku.. pozdrawiam
Złotko :)
Dziękuję Wam bardzo za czytania i komentarze.
Pogodnego dnia :)
Dobry i smutny wiersz zarazem,
czyli kiedyś życie było smaczniejsze, na to wychodzi,
co do marzeń, myślę, że warto po nie sięgać, nawet
jeśli są tylko ułudą niczym pazłotko, też myślałam, że
pozłotko, tak jak krzemnaka...
Tak poza tym wiem, że ładne opakowanie nie zawsze
idzie w zgodzie z tym co w środku, to prawda, ale
czasem bywa zgodność jednego z drugim i wówczas to
jest fajne, msz, nie przekreślałbym z góry wszystkiego
tego co lśnić lubi, choć faktycznie często wartość ma
to, co jest pozornie nieatrakcyjne, to fakt.
Miłego dnia Elu życzę.
wciąż można wieszać marzenia w pazlotkach ale smak już
inny i oczekiwania brak
z podobaniem Elu, pozdrawiam serdecznie
Marzenia w sreberkach zamknięte
Pozdrawiam, Czatinko.
Dzięki że zajrzałaś :)