***(Pachniałam wtedy złotym miodem)
Pachniałam wtedy złotym miodem,
kiedy tak biegłam przez ulicę,
a tyś tak popatrzył zimnym lodem
i rozszerzałeś swe źrenice.
Rzuciłam lekko kilka spojrzeń,
w twoich błękitach utonęłam,
abyś nie musiał tego dojrzeć,
wstydem rumieńca zapłonęłam.
I poszłam dalej , tyś pozostał,
pod naszą lipą, kiedyś w lecie,
obraz twych oczu mnie wychłostał,
sztyletem wbił się w moje serce.
I już nie mogę cię zapomnieć.
Wciąż wracam w tamto spotkań miejsce.
Komu o ciebie się upomnieć,
bo ja cię pragnę coraz więcej?
Pozostawiłeś smak nadziei.
Treść taką odczytałam w duszy
Pamiętam jeszcze…, żeś w oddali
ku słońcu swemu, znów wyruszył…
A może szukasz dla nas miejsca,
zbudować domek z mych nadziei,
i że tu po mnie jeszcze wrócisz
i spotkam cię znów tej niedzieli?
Przywieziesz dla mnie podarunek,
kolię z brylantów kropel rosy
I popłyniemy na nasz biegun.
Tam stale brzmią anielskie
głosy..…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.