Pacierz wieczorny
Głód, latarnie się wiją, syczy światło,
omiń,
jeśli ukąsi, twój krzyk przepłoszy nam
chodnik
spod nóg i rozlecą się w noc okien litery,
a za nimi jednym z nich poeta poleci
jak najświętsza kometa łzy po twarzy matki,
która nie ma już w piersiach mleka dla warg
naszych,
gdy modlitwa na gzymsach języków zawisła
krwią, skapując srebrzystą z czerepu
księżyca,
w perspektywy idziemy do gwiazd per aspera
z przystankiem na szybkiego papierosa w
teraz,
lufy ulic szczekają z oddali seriami,
Stwórca w mózgach wybucha, a my obłąkani
w butach niebo tętniących, z pięściami
zdartymi
do krwi, mięsa, do kości naszej wielkiej
winy,
łona własnych kalwarii drapiemy zaciekle,
licząc, że się rozewrą i sok z nich
pocieknie,
siebie pragniemy, siebie pragniemy tak
bardzo,
że z każdą chwilą w siebie opadamy na dno,
może jeszcze zdążymy jakąś wieczność
wyrzec,
zanim szyje otuli nam świt chłodnym
stryczkiem.
Komentarze (40)
Bardzo smutno i pesymistycznie...
pozdrawiam
"Milusio".
Bardzo wymowne wersy zatrzymują przesłaniem, zanurzony
w refleksji, pozdrawiam serdecznie.
Pięknie i bardzo na tak. Pozdrawiam serdecznie Czarku.
Modlitwa krwią zawisła".
Powrócić do tego co było dziewicze,
to co stanowiło o wartości.
Dokąd zmierzamy.
Metafizyczny, refleksyjny i bardzo
filozoficzny wiersz.
Bardzo, bardzo dobry.
Zamyśliłam się.
Dobrze napisane, ale tak przejmująco smutno.
Dobranoc. :)
Świetna poezja!
Pozdrawiam serdecznie :)
Zatrzymał mnie Twój wiersz na dłużej :)
Zatrzymujesz wierszem ale pesymizmu w nim co nie
miara.
Pozdrawiam
Bardzo ciekawie.
W finale przeczytało mi się
" zanim szyje otuli świt jak chłodny stryczek."
zamiast
" zanim szyje otuli nam świt chłodnym stryczkiem" dla
rymu, ale czy jest zachowany sens, to tylko autor wie.
Dobranoc:)