Pacynkowy teatrzyk
Przyznam, że inspiracja troszkę z wiersza Svarta mnie natchnęła :)
Był sobie skromny teatrzyk.
Pacynki role tam grały.
Choć były całkiem żywotne,
niemoce je blokowały.
Ściśle pisany scenariusz
-tego się trzymać musiały.
Gnębiły je częste konflikty,
a zwłaszcza smutne finały.
A tak naprawdę przecież
pomysły miały dość zgrabne,
lecz słuchać musiały suflera,
nakazy były dosadne.
Niektóre z nich były dobre,
niejedno mogłyby zdziałać.
Widownia, jako cenzorzy,
podziękę dałaby w brawach.
Czy kiedyś zagrają w spektaklu
i będą mieć wolną rękę,
by swoje zdanie powiedzieć,
przedstawić własną tam scenkę?
E.K.
Komentarze (22)
Czasami w życiu trzeba powiedzieć - dość.
Pozdrawiam :)
Weźmy np. takiego Adriana... ;-)
Pozdrawiam
Babciu Teresko, dziękuję, to po pewnej korekcie nie
poprawiłam konsekwentnie reszty.
Życie różne role nam narzuca, ale trzeba zawsze godnie
twarz zachować. Pozdrawiam cieplutko z podobaniem i
uśmiechem na miły dzień.:)
Taki też jest teatr życia.
Elu zmieniłaś rodzaj, pacynki miały, musiały
Miłego dnia
zawsze na czasie Elu
Pole manewru jest u każdego ograniczone, ale trzeba
jednak szukać możliwości rozszerzenia. Pozdrawiam.