Pajęczyna
poranek
spiralna konstelacja budzi się
w pierwszym krzyku - włókno
ścieżka bez drogowskazów
zawieszony w jedwabnej poświacie
budowniczy własnych kręgów
konturów i misternego azylu
gdzie gęste mgły przeszłości
i szklące oczy wschodu
tka marzycielsko koszulę
na kształt myśli i uczuć
w każdym okrążeniu
w rękawach i kieszonkach
splot scenariuszy - przymierze
struktury i równych kroków
a żelazne, jakkolwiek sprężyste
więzy na drodze spirali, jak strażnicy
zabezpieczając przed zerwaniem
zapewniają pomyślność i ugruntowanie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.