w palcach artysty
jeszcze wczoraj byłam bryłą
granitem
skałą
lecz nieznoszące sprzeciwu
ramię rzeźbiarza
bez trudu
me ciało
z niej wyizolowało
bezwolna
bezwładna
bezkształtna
i niema
czekałam
potępienia?
zbawienia?
PRZEZNACZENIA??
ciosał
uderzał
ze zmarszczonym czolem
zaciśniętą wargą
w wielkim skupieniu
a ja patrzyłam
bo mialam już oczy
otwarte szeroko
w bezbrzeżnym zdumieniu
przybrałam kształty
jego wyobraźni
z wnętrza jego glowy
z każdym ruchem
gestem
zaczerpnęlam tchu
- posąg już gotowy
widział mnie boginią
więc oto
jestem...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.