Pamięci pewnego bankowca
+VII/2019
Z grzbietu okładki ścieram grafitową grudkę
popiołu,
który wypełniał pokój oraz płuca płonącego
Leszka.
Zamieszczę ogłoszenie, a potem sprzedam za
pół darmo
wszystkie ciężkie marzenia, odkładane na
półkę z książkami.
O rybkach akwariowych, zabytkach Meksyku i
Stanach,
wężach, psach, sukulentach, kolekcja monet,
kieliszków – gratis.
Słowniki z terminami
wysokospecjalistycznymi
tuż obok kuchni chińskiej, Michio Kaku o
hiperprzestrzeni.
Wersja alternatywna: pije długo i sam.
Szczęśliwie
zabrakło papierosów. Rano na kacu wsiada w
samochód.
Zwęglone ciało Leszka, otulone płonącą
kołdrą.
Wystarczył niedopałek i nierozłączny kumpel
– alkohol.
https://poezja.org/utwor/170972-pamięci-pewnego-bankow ca/
Komentarze (20)
Czy to musiało się tak skończyć?
Wymownie w prozie życia nałogowca.
Pozdrawiam.
Szkoła tak zmarnować życie. Przeklęta wóda.
Każdego człowieka - gdy odchodzi - jest żal. Jednak
widzę tu pewne dydaktyczne przegięcie. Niepijącym też
zdarza się umrzeć tragicznie...
Nieszczęścia lubią chodzić w parze z alkoholem...
Pozdrawiam serdecznie.
Dobry przykład co wódka robi z człowiekiem, nawet tym
wysoko kształconym ...