Pamiętasz?
Nie pamiętam dokładnej daty powstania.
Mam sen
Sen, który mnie często nachodzi. Nasz
kochany polski Bałtyk, upalne lato, spacer
po ruchomych piaskach potem idziemy na
szeroką piaszczystą plażę by popatrzeć na
zachód słońca, mamy jeszcze troszkę czasu.
Wybieramy się wzdłuż plaży mocząc nogi w
wyjątkowo ciepłej wodzie, po kilkunastu
minutach znajdujemy miejsce, z którego
będziemy radować się widokiem zachodzącego
słońca. Układamy się wygodnie, rozmawiamy o
różnych sprawach, patrzymy sobie w oczy.
Wyciągasz dłoń i dotykasz mej twarzy
głaszcząc po policzku, drugą dłoń kładziesz
mi na szyi i zaczynasz przyciągać do
siebie. Cały czas patrzymy sobie w oczy i
widzimy jak centymetr po centymetrze
dystans miedzy ustami się zmniejsza. Już
czuję Twój oddech i drżenie, ślinisz usta i
składasz je z moimi, Twoje usta są miękkie
i delikatne. Przyciągasz mnie z całej siły
rozpoczyna się szalony taniec naszych ust,
w których spotykają się języczki oplatając
się i figlując. Stykają się nasze rozebrane
ciała chcące złączyć się w tym samym tańcu.
Zrzucamy nasze kostiumy kąpielowe by poczuć
się wszędzie bez skrywania najsłodszych
tajemnic. Liczne pieszczoty, poznawanie
swych ciał, i widok jak słońce zanurza się
w Bałtyku tak jak ja zanurzam się w Tobie,
kilka chwil, psyt, słonko zgasło, tak jak
ja, gdyż pragnienie tak wielkie, że
powstrzymać tej chwili nie można. Uczucie
spełnienia i radość wielka, i większa
ochota by przystąpić raz jeszcze, odwiedzić
to miejsce w mniejszym już stresie. Teraz
na luzie rozmawiamy i cieszymy się sobą.
Niepostrzeżenie minął zmierzch, nastała
noc. Raczy nas piękny widok na gwieździste
niebo, wielka przyjemność oglądania tego
cudnego widoku z kimś tak bliskim. Trochę
spoceni idziemy do wody by ochłodzić się,
wpierw jak dzieci robimy sobie żarty
pryskając się wodą zachowujemy się głośno
krzyczymy i śmiejemy. Tacy zmoczeni
przytulamy się i całujemy. Potem trochę
pływamy zatrzymujemy się przy falochronie z
bali. Opierasz się o niego plecami ja
przyciskam się do Ciebie. Splatasz dłonie
na mej szyi potem uda na mych biodrach a
morze faluje wraz z nami. Jestem w Tobie a
fale uderzają we mnie nadając swój wolny
łagodny rytm. Nasze morze kapryśne jest i z
fal łagodnych i delikatnych w krótkiej
chwili zmienia się tworząc fale coraz
wyższe, silniejsze i gwałtowniejsze. A my
malutcy wobec sił natury spleceni razem
poddajemy się woli tych fal aż sztorm
nastaje, który szleje niosąc fale
największe, bałwany ogromne, które w końcu
rozpryskują się by po tym tak jak
niespodziewanie nadeszły odejść.
Przetrwaliśmy razem tę burzę, wychodzimy na
brzeg, wyczerpani, lecz szczęśliwi
kładziemy się razem tulimy i zasypiamy by
rankiem z uśmiechem przywitać nowy
dzień.
Sławek
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.