Pamiętnik
Wpis pierwszy
Od poniedziałku matury mam.
Pechowy czas dla mnie.
Matura z polskiego trudna...
Matematyki wiem że nie zdałem...
Z angielskiego zawsze miałem problemy, a to
dopiero przedemna haha.
W domu chodzę bez celu.
Płaczę na przemian ze śmiechem z samego
siebie.
Po co się tyle uczyłem przez ostatni czas?
Modliłem by Bóg kierował moimi myślami,
wszyscy wierzyli we mnie...
Ponoć głupi nie jestem. Wartościowy.
Wystarczy jeden przedmiot i poprawka za
rok.
Świat mi się zawalił :(
Mojego przyjaciela kolegi mama właśnie
umarła, modliłem się za nią, nawet chciałem
nie zdać tych matur żeby tylko przeżyła.
Teraz ona nie żyje, a połowa matury u mnie
poległa, czy modlitwa ma sens?
Musiałem porostu gdzieś to napisać,
anonimowo.
Bo czuje się skończony, zmarnowany.
P. S. Wiem że Bóg na każdego ma plan, ale
teraz to się nie liczy...
Boże dlaczego?
Komentarze (3)
A jak nawet nie będzie lepiej to... za rok znów matura
ale trzeba się uczyć cały rok a nie ostatni miesiąc.
ŻYCIE
Mimo wszystko życzę powodzenia.
eh, jutro będzie lepiej - a już na pewno inaczej.
Sił życzę...