Pan od historii
Myślałem, że uda mi się nie pisać o Powstaniu Warszawskim, ale przeczytałem wczoraj wiersz ireneo i muszę dać mu odpór.
Historia nasza chyba się nie zmienia,
natomiast co chwilę przysyłają nam nowego
pana od historii
i musimy się uczyć kolejnej, jedynie
słusznej wersji.
Nasz obecny pan bardzo współczuje
powstańcom,
że umierali oni, a razem z nimi miasto.
Udaje, że nie rozumie,
że są rzeczy, za które warto umrzeć.
Posłusznie powtarzamy jego formułki,
ale w głębi serca nie wierzymy w nie.
Powstanie jest dla nas źródłem otuchy.
Mówi nam, że pan od historii
i ci wszyscy panowie nad nim, którzy go
przysłali
boją się nas.
Wiedzą, że przeciągnięta struna czasem
pęka
i że w końcu możemy ich odesłać na śmietnik
historii...
Choćby za cenę życia.
Komentarze (20)
Śmiercią nie da się załatwić niczego wiec za nic nie
warto umierać
Historia nie jest taką jaka była tylko taką jak ją
widzi ten który ją opisuje
Specjalnie nic wczoraj nie skrobałem w temacie
Pozdrawiam
kto posłusznie powtarza formułki i nie ma własnego
zdania jest głupcem.
Ci, którzy walczyli w powstaniu byli wolni, ci co
zginęli, zginęli wolni. Ci co przeżyli i wpadli w ręce
UB stali się więźniami systemu totalitarnego lub byli
prześladowani. Polska, która odrodziła się po wojnie
nie była niepodległa.
Jastrzu jestem na TAK dla Twojej publikacji.
Wczoraj na innym portalu napisałam o lekcji jęz.
polskiego, której temat brzmiał: "Powstanie
Warszawskie, bohaterstwo czy bohaterszczyzna?". Byłam
w klasie VII szk. podst. Temat był podyktowany
ówczesną polityczną dyrektywą, wymazującą fakt, że w
tym samym czasie za Wisłą...
VII klasa - to był czas komuny. Wtedy powiedziałam
nauczycielce, że to było bohaterstwo. I zdania nie
zmieniłam.
Zastanawia mnie, dlaczego dzisiaj wraca się do
ówczesnej retoryki, tej która wymazywała też 17
września.... itd...
Pozdrawiam, Jastrz.
Każdy ma prawo umrzeć za swoje ideały. Nikt nie ma
prawa brać na zakładników tych ideałów dzieci i
bezbronnych. Nie ma wartości większej dla człowieka od
życia. Dla chrześcijanina wychowanego na naukach
Jezusa - cudzego życia.
można zadumać się nad bezsensowną obrona, tłumaczoną
honorem. Politowania natomiast godnym jest wypuszczać
kotkę na lwa by zając jego leże. Kotka jest
bohaterska i nas tyle głupia, że się rzuci. Można się
pochylić nad nią. Tego, który to zrobił - dać lwu na
pożarcie. Dowódca nie rzuca podległych żołnierzy na
bezsensowną śmierć. Gdy źle ocenił siły, żywych
wycofuje. jeśli skutkiem może być ogrom cierpień
cywilów, ataku nie wszczyna. Bezsensem jest oddawać
już dwa życia za jedno. Gdy to wynika z kalkulacji, to
jest już zbrodnia.
Sowieci berlin broniony przez 800 tysięcy zdobywali,
zgodnie z wymogami ataku, siłami trzy krotnie
większymi. Ok. 2.5 miliona. W Warszawie Niemcom
wystarczyło 50 tysięcy zbrodniczych weteranów na 50
tysięcy niewyszkolonych rekrutów gdzie 1 karabin
przypadał na czterech. Pozdrawiam:)