Pandora
i nie przestawaj, trzecie uderzenie
jak ścisk nerwowy, trzyma za brzuch
i nie można oderwać rąk, choć na chwile
zelżało, znów zalałem, a tu cios
cień tak bije, kopiuje ruchy,
skubaniec, mówiłem żeby na czarno
pomalowali
nie miałby jak wlepiać, patrzeć tak
kocio
i drapać do łez, polejcie trochę
dobrze mi z wami, pokrzyczymy i spokój
tak, pozornie jest wierzyć w cuda,
nawet najmniejsze zmiany obiecują
jak kancelaria prawnicza, ta nasza mała
kula skłębiona i jutra nie widać, ech
jak ta baba może istnieć, przecież
wszystkie spalili, musiała grzebać w
kościach
i coś wskrzesić w zanadrzu, to zdrada
puszka otwarta, jak za wielkich
weselników
ponoć tam największe i takie rodzinne,
a u nas weselej, śmieje się twarz
i cały but z błota przecieram
tak na wypadek, sznurówki w komplecie
"..forever endeavour.."
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.