panem quotidianum
nie czyń jej jagodą, maliną, cierpkim
winem
niech będzie chlebem na zakwasie -
niezbędnikiem
codziennych rytuałów brania w dłonie, na
ząb
nie wysysaj soku, miodem smaruj i
przełykaj
jak zdrową dietę bez ulepszaczy. chemia
sama
wytrąca się na podniebieniu (gwałtowne
wchodzenie
w reakcje, rozkładanie na czynniki -
mniamm)
i takie będą wypieki jaka temperatura, że
schrupać, że kęs za kęsem. że znów, że
niedosyt
nie rób z niej deseru - niech będzie
podstawą
jadłospisu nie dla jarosza. ciało żytnio -
pszenne
codzienna dieta z ziarnami małych słońc.
pięły się do nieba. a niebo było ponad.
nie czyń jej winną. ona nie chce abyś z
niej otrzeźwiał
odstawił puste szkło ze zwietrzałą resztką
wymieszaną z kacem. z odczynem
obojętnym.
Proszę nie głosować :)
Komentarze (60)
Pięknie o tej kromce napisałaś. Mam to szczęście (jak
napisał V.T) bycia w mniejszości, nie mającej ani
nadkwasoty ani zgagi. Ani żadnych niestrawności.
Może dlatego, że - z reguły - moja kromeczka jest
słodka jak miodzio? Z samej swej natury. Nie muszę
smarować...
A może moja kromka to słodka bułeczka? Nie wiem, ale
mam farta. Że nie jem kwaśnego chleba. I stale
czyszczę chlebak.
ad vocem gruszeli; po naszymu to sie godo; nie pizgej,
nie pizgej, bo cie ciulna w tyta! - kiej bych sie kto
pytoł.. na banhofie pizło siedym..
Pizłem - właśnie sie zastanawiam, Jacku, jak ten
czasownik wyrazić w trybie rozkazujacym z cząstką nie.
;)))))
Dziekuje Wam, Demono i Jacku :)
Jacku, chyba muszę uważać z tym pieczeniem, aby nie
spalić :)))
No i /pizłem/ w ten klawisz - wybacz:))))
Kiedy na obiad były naleśniki na słodko, pierogi na
słodko... cokolwiek słodzonego, musiałem później zjeść
sznitę z /czymś konkretnym/. Inaczej nie czułem się
nasycony!
Nasycenie ma swój charakter. Nie jest przejedzeniem
(się), nie jest ograniczeniem. Zdrowe nasycenie jest
ideałem. W każdej dziedzinie życia. Czy nie do takich
nasyceń dążymy? Nie takich /pragniemy/?
Az innej beczki (tzn. zaglądając do niej przez kolejną
dziurkę), Salomon był mądry człek. I se kiedyś rzekł:
/kochaj żonę swojej młodości/...
Dajesz Elu dobrze upieczony:)))
Miłość powinna być podstawą w życiu. Głównym daniem,
zdrowym i sycącym a nie tylko dodatkiem czy deserem.
Ciekawe przemyślenia. Pozdrawiam.
bo mini, niech jest to co każdy sobie przeczyta :)
Ale miło i ciekawie dowiadywac sie jak można jeszcze
interpretowac :)
chyba się zagalopowalam z tym paniskiem, wybacz
Panie... ;)
paniskiem, no tak,
Ty wiesz, co piszesz:)
Dziękuję Wszystkim za czytania :)
Pozdrawiam :)
bo mini - "panem et..." - i jeszcze "panem" po
naszemu, czyli tym kto panuje - taka wskazówka
odautorka do odczytu :)
sorry, z rozpędu dałam głos,
świetnie, niecodziennie o miłości,
słuchają się Ciebie słowa, Elu;)
tytuł bym dała po naszemu, chyba że nie dostrzegłam
jakiegoś skojarzenia, gry... ;)
czyli powrót do tradycji ze wszech miar :) Z pewnością
zdrowszy dla Ducha i Zdrowia :)